Katalog cyfrowy » Kolekcje » Obrazy na jedwabiu » Jeszcze tyle czasu…
drukuj
Jeszcze tyle czasu…
W zimowym pejzażu – gdzie dachy domów i pola pokryte są białym puchem – stoi kobieta o twarzy naznaczonej czasem. Okryta ciepłym płaszczem z futrzanym kołnierzem, delikatnym gestem dłoni pokazuje „jeszcze tyle czasu…”. Miedzy palcami niewielka odległość, jakby chciała powiedzieć: „czas jeszcze się nie skończył… ale już go niewiele”.
Zza jej pleców wyłaniają się skrzydła – nie ptasie, lecz ciężkie, metaliczne, przypominające nietoperze, namalowane srebrem. Nie są znakiem lekkości, lecz raczej symbolem przemiany i ciężaru pamięci. Kojarzą się z figurami bóstw mezopotamskich – strażników granicy światów, hybryd zawieszonych między człowiekiem a tym, co mityczne i ponadczasowe (Isztar?).
W tle – kolejna warstwa znaczeń: zabawkowa platforma na kółkach, jakby wycięta z papieru, przypomina o świecie dzieciństwa, ale i teatralnej iluzji. Stoi na niej zagadkowa postać – szkielet dziecka, może krasnal, może duch – dzwoniący w dwa złote dzwoneczki. To przypomina o przemijaniu, ale też o dziwnej powtarzalności rytuałów, o tym, jak dziecięce mechanizmy mogą stać się narzędziami pamięci lub lęku.
Czy ktoś ciągnie tę zabawkę? Nie wiadomo. Sznurek znika poza kadrem, jak nić losu, której nie kontrolujemy.
Obraz łączy realizm i baśniowość, zimno i czułość. To opowieść o czasie, który się kurczy i rozciąga jednocześnie, o kobiecie, która wie więcej, niż mówi – i o figurze między światami, która stoi cicho, pokazując palcami: jeszcze… tyle… czasu…