Katalog cyfrowy » Kolekcje » Obrazy na jedwabiu » Cukiernia ciast trujących
drukuj
Motyw „cukierni ciast trujących” przewija się w twórczości Andrzeja Wełmińskiego niczym refren – subtelnie złowieszczy, pełen ironii, balansujący na granicy snu i jawy, przyjemności i grozy. Prezentowany obraz to jedna z bardziej wyciszonych, a zarazem najbardziej niepokojących odsłon tego tematu.
Kompozycja przedstawia kobietę w białej, przypominającej halkę sukni, siedzącą przy stole z tortem urodzinowym. Jej ciało – jakby na wpół znikające – wydaje się niemal prześwitujące. Oświetlona świeczkami biel lukru kontrastuje z wyciętym z niego trójkątnym kawałkiem, jakby znikającym w pustce. Delikatne światło, stonowana gama beżów i bieli, oraz pozorna niewinność sceny – wszystko to tworzy atmosferę zawieszenia, w której radość święta ustępuje miejsca czemuś nieuchwytnemu i pełnemu lęku.
Postać kobiety przypomina manekina lub cień – jej uśmiech, nieco martwy i wydłużony, nie wprowadza ulgi, lecz pogłębia atmosferę dyskomfortu. Jej dłoń, zsunęła się już poza stół, jakby szukała oparcia – lub jakby upadała. Jej stopy są bose, wyraźnie ciemniejsze, jakby zabrudzone ziemią – element obcy w sterylnym świecie lukrowanego wnętrza.
W tym obrazie cukiernia przestaje być miejscem dziecięcej radości i spełnienia. Staje się przestrzenią iluzji i zdrady – gdzie to, co słodkie, może zatruwać, a to, co niewinne, skrywa pułapkę. W ujęciu Wełmińskiego ciasto urodzinowe przestaje być symbolem celebracji; staje się symbolem wejścia w czas, którego nie da się zatrzymać – i w świat, gdzie każda pozorna nagroda może mieć swoją ciemną stronę.
Motyw ciast trujących wpisuje się w szerszy krąg ikonografii Wełmińskiego – świat pełen jest tu pozornych prezentów, przebrań i pamiątek po rytuałach, które straciły swój pierwotny sens. Artysta tworzy nie tyle surrealistyczny świat, co raczej podświadomy teatr obrazów, w którym wszystko ma drugie, często niepokojące dno.